Tak, nadszedł czas powrotu do szarej rzeczywistości. Wróciłam z urlopu na Teneryfie i próbuję się z powrotem wdrożyć w codzienne życie. Ale nie byłabym sobą, gdybym na blogu nie napisała o finansowych aspektach tego wyjazdu. Ale opiszę też nie tylko kasę. Zakładam, że chcesz dowiedzieć się czegoś więcej, dlatego wpis będzie podzielony na dwie części. W pierwszej napiszę „jak było”, a w drugiej trochę więcej o pieniądzach.

SAMSUNG CSC

Widok z balkonu

Czas: 4-12 września, czas lotu: 5h (oj miałam kryzys, stwierdziłam, że nigdy więcej nie lecę na Wyspy Kanaryjskie, skoro to tyle trwa, ale potem mi przeszło)

Miejsce: Hotel Luabay Costa Los Gigantes, Puerto de Santiago, Teneryfa, Wyspy Kanaryjskie, Hiszpania

Wrażenia – hotel: Hotel naprawdę super, doskonałe warunki, wielki, ale nie przytłaczał – składał się z 15 budynków, które były rozłożone po całej powierzchni. Wiele barów, kilka restauracji, 4 baseny. Pierwszy raz byłam w takim hotelu w Europie (wcześniej 2 x Tunezja + 1 x Egipt – bez porównania). Jedzenie – rewelacja! (A właśnie miałam traumę z tym związaną po krajach arabskich) – Każdy znalazł coś dla siebie. Spróbowałam wielu przysmaków, których dotąd nie jadłam – do części powrócę, reszty jednak nie tknę 🙂 Obsługa na naprawdę wysokim poziomie.

Zachód słońca z widokiem na sąsiadującą wyspę - La Gomerę

Zachód słońca z widokiem na sąsiadującą wyspę – La Gomerę

Wrażenia – miejscowość: Gdy jechaliśmy autokarem do hotelu, mieliśmy do pokonania zaledwie 30 czy 40 km. Dlatego też byłam w szoku, gdy rezydentka powiedziała, że będziemy jechać 1,30-2 h. Gdy tylko ruszyliśmy wgłąb wyspy, wszystko było jasne – Wiedziałam, że Teneryfa to wyspa wulkaniczna, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że będą to takie góry… Czyli zakręt na zakręcie, a do tego wszystko pod górkę! Gdy dotarliśmy, średnio mi się podobało – takie typowe miasteczko, niczym nie zachwycało. Dopiero późniejsze spacery sprawiły, że się w nim zakochałam.

Plaża z czarnym piaskiem, w naszej miejscowości

Plaża z czarnym piaskiem, w naszej miejscowości

Wrażenia – wyspa: Tak, jak już wyżej napisałam – przerażały mnie te zakręty i bardzo strome drogi. Ale ogólnie – powiem Wam, że mogłabym na Teneryfie zamieszkać. Oprócz pięknych widoczków i uśmiechniętych ludzi, jest tam też tanio, ale o tym później. Mocno też inwestują w drogi, jest autostrada wzdłuż północnego, wschodniego i części południowego wybrzeża, dzięki której można przejechać 3/4 wyspy w dwie godziny. Obstawiam, że za 5 lat będzie już ona poprowadzona dookoła wyspy.

SAMSUNG CSC

Jeden z wyjątkowych zachodów słońca. Wykorzystywałam swój nowy aparat na maksa 🙂

Wypożyczyliśmy samochód, żeby zwiedzić wyspę samemu, dookoła (Oferta wycieczek fakultatywnych była mocno nieatrakcyjna). I dzięki Bogu ja nie musiałam prowadzić 🙂 Bo chyba bym zawału dostała. No ale dobrze, nie o to tu chodzi. Lepiej Ci napiszę, co warto zobaczyć.

Co warto zwiedzić na Teneryfie?

Pod Wulkanem Teide

Pod Wulkanem Teide

  • Wulkan Teide – Zdecydowanie pozycja obowiązkowa na liście. Ma wysokość 3718 m n.p.m. i jest najwyższym szczytem Hiszpanii. Ogólnie, po Alpach, jest najwyższym szczytem Europy (Jeśli można mówić o Wyspach Kanaryjskich jako o Europie). Dojechać tam można samochodem (ostrzegam – może być bardzo emocjonująco), do pewnego momentu. Potem czeka na nas już kolejka, ale tylko wtedy, gdy za mocno nie wieje (Koszt wjazdu to 26 euro). A u góry widoki! Oszałamiające. Jeśli coś widać. Ja widziałam pod sobą chmury 🙂
    A za mną chmury... :)

    A za mną chmury… 🙂

    I jeszcze... :)

    I jeszcze… 🙂

    I ciągle te chmury... :)

    I ciągle te chmury… 🙂

  • Stolicę Santa Cruz de Tenerife – przejechaliśmy ze 100 km, żeby zwiedzić to miasto. Przez godzinę szukaliśmy miejsca parkingowego. Poddaliśmy się. Mogę więc zaliczyć Santa Cruz jako zwiedzone… z auta.
  • Los Cristianos wraz z najpiękniejszymi plażami.  Piasek na plażach Teneryfy jest czarny, jako że jest to wyspa wulkaniczna. Dlatego, do Los Cristianos przywieziono ogromne ilości piasku z Sahary i wymieszano go z tamtejszym. Dzięki temu, w tym rejonie, możemy cieszyć się „normalnym” piaskiem.

    Plaża w Los Christianos

    Plaża w Los Cristianos

 

  • Centrum turystyczne Las Americas – to najbardziej turystyczny region Teneryfy. Niestety, tam też już nie dotarliśmy, padnięci po całodniowej wyprawie po wyspie.

 Podsumowując

Było naprawdę fantastycznie i w porównaniu z tygodniowym wypadem nad morze w czerwcu, wypoczęłam wiele razy bardziej. I wiem, że warto było w te wakacje zainwestować. Tak, zainwestować, bo teraz wróciłam pełna energii do pracy! 🙂

To teraz o pieniądzach

  • Koszt tygodniowej wycieczki zorganizowanej przez biuro podróży: 3300 zł od osoby (kupione w styczniu, first minute), Koszt dwutygodniowej: 4650 zł.
  • Koszt wypożyczenia samochodu na dobę: 63 euro (40 euro netto + podatek i do tego ubezpieczenie), nowy Volkswagen Polo. Oczywiście na dłużej było taniej, a i pewnie jakby poszukać, to znalazłoby się też tańszą ofertę na miejscu. My nie chcieliśmy kombinować i ryzykować niepełnym ubezpieczeniem.
  • Koszt litra benzyny: 1,070 euro. Oj znacznie taniej niż u nas. Całą wyspę przejechaliśmy za 30 euro.
  • Piwo w knajpie : 1 euro małe, 2 euro duże.
  • Pizza w knajpie: od 7 euro za margeritę.
  • Owoce morza w knajpie: od 15 euro za zestaw.
  • Angielskie śniadanie w knajpie: od 3 euro.
  • Świeży sok owocowy w knajpie: 2 euro.
  • Mieszkanie: Tu byłam w szoku. Okazało się, że dwupokojowe mieszkanie można kupić za tyle, ile moje mieszkanie we Wrocławiu. Z widokiem na ocean. Ceny zaczynały się od 80 tys. euro
  • Średnie wynagrodzenie: ok. 1200 euro

Ogólnie ceny są znacznie niższe niż w innych krajach strefy euro, bo i podatki są dużo niższe. Musi tam być też niższa akcyza, bo poza tańszą benzyną, tańsze są też papierosy i alkohol.

No i to by było na tyle 🙂 Naprawdę było fantastycznie i długo będę pamiętać ten wyjazd. Teraz kuszą mnie pozostałe Wyspy Kanaryjskie 🙂