Cześć! Nie ukrywam, piszę tu ostatnio rzadko. A to nie tak, że nie mam nic do powiedzenia, ojj bo o finansach, prowadzeniu firmy i polityce to ja zawsze mogłabym godzinami… 🙂 Prawda jest taka, że ostatnio po prostu nie mam serca do pisania. Ale dziś nadszedł czas, kiedy to po raz kolejny obiecuję sobie, że wrócę do regularnego pisania. Ostatnio wiele się dzieje w  „wielkim świecie”, co dotyczy mnie i mojej sytuacji zawodowej, dlatego też zebrałam się, żeby napisać.

Nowy ład – srad

Otóż zapewne domyślacie się, że mam na myśli nasz wspaniały, nowy ład, który próbują nam zaserwować politycy. To jest tak cholernie frustrujące, że osoby, które są filarem tego kraju, gospodarki, czyli mali przedsiębiorcy, tacy jak ja, ciągle tylko dostają po dupie. Próbuję sobie przypomnieć, kiedy było coś, co dostaliśmy, co nie miało ukrytego dna, a co by po prostu pomogło czy po prostu ucieszyło. I przychodzi mi na myśl to 5000 zł, które dostaliśmy bezzwrotnie (pozornie) podczas pierwszej fali pandemii. Tak, to chyba jedyne, na czym skorzystałam.

A teraz będzie już tylko gorzej. Przedsiębiorcy od najbliższego roku będą musieli zapłacić więcej. Praktycznie wszyscy przedsiębiorcy. Nie ma co wierzyć w mydleniem nam oczu pięknymi infografikami, które serwuje nam profil premiera. Przecież według nich zapłacą tylko najbogatsi! Co za bzdura. Mnie samej bardzo daleko do „najbogatości”. Sam fakt braku możliwości odliczenia składki zdrowotnej podniesie nam realnie podatki. Aaaa jeszcze ta idea promowania „uczciwości”, że skoro etatowcy mają odliczane składki od pensji, to przedsiębiorcy też powinni. A czy ktoś z nich wspomniał już o tym, że etatowcy dostają pensje właśnie od przedsiębiorców? Że to oni w rzeczywistości płacą tę składki za jednych, drugich i za siebie? No dobrze, może to jest trochę uproszczenie, ale dla etatowca przecież docelowo liczy się pensja netto. W praktyce ucierpi każdy. Nie ma co liczyć, że będzie inaczej.

Chcą też przecież zlikwidować możliwość wykupu auta z firmy bez podatku, gdy leasing się skończy… Jasne, może jakieś wielkie korpo robiły sobie z tego biznes, ale takie małe firmy jak moja, traktowały to jako naturalny sposób zostawienia sobie auta po okresie leasingowania. Przecież nie zmieniam aut tylko po to, żeby zaoszczędzić na podatkach, nie stać mnie na to. Myślę, że wiele firm myśli tak samo.

Ciężki los czeka też przecież osoby ze spółkami z ograniczoną odpowiedzialnością. Koniec z brakiem możliwości niepłacenia ZUS-u. Trudniej też będzie osobom zajmującym się wynajmem mieszkań… No ogólnie rzecz biorąc będzie źle. I bardzo zniechęcająco, jeśli chodzi o prowadzenie biznesu w Polsce. Już teraz decydują się na to raczej tylko odważni. A co będzie „po nowym ładzie”?

Papa liniówko?

Osoby na podatku liniowym nigdy nie mogły nic odliczać. Były już do tego przyzwyczajeni. Do momentu, gdy kwota wolna od podatku była tak żenująco niska, brak możliwości odliczenia jej, nie miał za bardzo znaczenia. W momencie podniesienia jej do 30 000 zł, będzie to już robiło robotę. Same, z moją wspólniczką, mocno zastanawiamy się nad powrotem do rozliczania się w oparciu o skalę podatkową. I pewnie dokładnie o to chodzi politykom – „zdejmijmy ich wszystkich z liniówki, finalnie będą przecież więcej płacić”.

Utrzymywanie patologii…

No i rozkręci się u nas na całego utrzymywanie patologii. Oczywiście nie tylko przez przedsiębiorców, a przez wszystkich uczciwie zarabiających ludzi. Gdy rząd zacznie rozdawać kolejne pieniądze za urodzone dzieci, dokładać grubą kasę na „opiekę”, spłacać częściowo kredyty hipoteczne za wielodzietność, to patologia zacznie sobie z tego robić pomysł na życie. Po co iść do pracy, jeśli zarabia się po 4-5 tysięcy złotych? Wiem, wiem, nie piszę nic odkrywczego, przecież to już się zaczęło kilka lat temu, gdy wprowadzono 500 plus. Ale teraz? Teraz będzie to można rozgrywać na niezwykle szeroką skalę, przecież SKY IS THE LIMIT. Pytanie tylko, czy z patologicznych rodzin wielodzietnych (żeby nie było, absolutnie nie nazywam wszystkich rodzin wielodzietnych patologią!! – znam kilka, które świetnie prosperują, dobrze się im powodzi i ich dzieci aspirują na naprawdę dobre źródełko z podatków w przyszłości), urodzi się dużo ŚWIATEŁEK NARODU? Czy to będą ludzie, którzy będą się rozwijać, uczyć i zdobywać doświadczenie? Czy może raczej pójdą w ślady rodziców i tylko będą żłopać z koryta? Doskonale przecież wiadomo, że z takiej rodziny dużo trudniej się wybić…

Prowadzenie firmy w Polsce – no jeszcze daję radę

Prawda jest taka, że to, w jaki sposób politycy rujnują nasz kraj sprawia, że coraz częściej myślę o tzw. emigracji politycznej. Już nawet nie chodzi o decyzje gospodarcze, ale też o społeczne, o to, co się dzieje z walką z aborcją, z nagonką na LGBT, z atakowaniem wszystkich, którzy nie są za „jedyną słuszną partią” – jak to w ogóle brzmi. Tylko, że wiecie co? Ja lubię Polskę. Kocham to, jaka jest piękna geograficznie, różnorodna, kocham ludzi, którzy, może nie zawsze są uśmiechnięci, ale jednak są życzliwi, kocham to, że mam tu rodzinę i mogę się z nią spotkać, kiedy tylko chcę. Tu jest mój dom, nie chcę się stąd wynosić tylko dlatego, że jakaś partia rozwala go od środka.

A co tam u mnie?

Tak naprawdę mimo dość dużej nieobecności, niewiele się zmienia. Nadal we Wrocławiu współprowadzę agencję marketingu internetowego. To jest coś, co lubię robić. Podoba mi się to. Od czasów pandemii, z przerwami, pracujemy raczej z domu. Spotykamy się raz w tygodniu w biurze. I taki system pracy bardzo mi się podoba. Nauczyłam się pracować z domu, na początku nie było to łatwe, ale z każdym tygodniem coraz lepiej potrafiłam się zorganizować. A teraz właśnie cenię sobie to, że mogę rano pójść do lekarza, wyjść do fryzjera, czy czasem nawet pójść do Saunarium przed godzinami szczytu, a potem na spokojnie usiąść do pracy. Dzięki temu, że cały zespół tak pracuje, nikt nie utrudnia nikomu życia.

Jak pandemia wpłynęła na CLUEGROUP?

To, w jaki sposób pandemia wpłynęła na pracę mojej agencji, zdecydowanie zasługuje na osobny wpis, który już się rodzi w mojej głowie. Nie było łatwo. Były wręcz momenty, że bałam się, czy coś z tego w ogóle zostanie. Ale udało się. Nadal razem działamy, mimo drugiej, trzeciej i nadchodzącej czwartej fali covidu. Mam nadzieję, że będzie stabilnie.

Mam nadzieję, że niebawem przeczytacie nam tym blogu nowy wpis i że chociaż kilkoro z Was jeszcze o mnie pamiętało i ucieszy się, że coś nowego się tutaj pojawiło.