Dziś kolejny aktualny temat. Mam nadzieję, że nie będzie tak kontrowersyjnie, jak ostatnio, z górnikami. Stało się to, czego oczekiwaliśmy – po strajkach właśnie górników, zaczynają się odzywać inne grupy zawodowe. W końcu skoro oni sobie wywalczyli, to inni też mogą. Dziś usłyszałam w radiu o tym, że nauczyciele oczekują 700 zł podwyżki do wynagrodzenia zasadniczego.
I oczywiście w komentarzach pod artykułami pojawia się bulwers. W końcu każdy by chciał zarabiać tyle, co nauczyciel. Przecież zarabiają kokosy. Ich zawód w ogóle nie jest ciężki, obijają się, pracują 18 h w tygodniu, mają ponad 2 miesiące wakacji latem, 2 tygodnie zimą i jeszcze przerwy świąteczne. Przychodzą do pracy na 8, wychodzą o 12, 13. Żyć nie umierać. NIE.
Jeśli takie jest Twoje zdanie na temat nauczycieli, oznacza to, że nic na ten temat nie wiesz.
Zacznijmy od tych kokosów. Zobacz tabelkę ze średnim wynagrodzeniem. I pamiętaj, że są to kwoty brutto!
poziom awansu zawodowego nauczyciela | wysokość wynagrodzenia (jako % kwoty bazowej*) | wysokość wynagrodzenia (w PLN) |
stażysta | 100 | 2 717,59 |
kontraktowy | 111 | 3 016,52 |
mianowany | 144 | 3 913,33 |
dyplomowany | 184 | 5 000,37 |
Źródło: opracowanie Sedlak & Sedlak na podstawie obowiązujących przepisów prawa
* wysokość kwoty bazowej dla nauczycieli w 2013 roku to: 2 717,59 PLN
Wiesz, ile trzeba zapieprzać, żeby zostać nauczycielem dyplomowanym? Grubo ponad 10 lat.
Jasne, w ostatnich latach (2008-2012) nauczyciele wywalczyli sobie całkiem niezłe podwyżki. MUSIELI TO ZROBIĆ, bo zarabiali naprawdę marnie. Zobacz, jak wyglądało ich wynagrodzenie w ciągu ostatnich lat:
rok | poziom awansu zawodowego | |||
stażysta | kontraktowy | mianowany | dyplomowany | |
2005 | 1 143 | 1 355 | 1 716 | 2 059 |
2006 | 1 160 | 1 375 | 1 742 | 2 090 |
2007 | 1 218 | 1 444 | 1 829 | 2 195 |
2008 | 1 418 | 1 644 | 2 014 | 2 380 |
2009 | 1 906 | 1 962 | 2 227 | 2 616 |
2010 | 2 039 | 2 099 | 2 383 | 2 799 |
2011 | 2 182 | 2 246 | 2 550 | 2 995 |
2012 | 2 265 | 2 331 | 2 647 | 3 109 |
2013 | 2 265 | 2 331 | 2 647 | 3 109 |
Źródło: opracowanie Sedlak & Sedlak na podstawie obowiązujących przepisów prawa
I oczywiście, muszę tu dodać, że nauczyciel poza gołą pensją otrzymuje również różne dodatki: motywacyjny, funkcyjny, za pracę w trudnych warunkach, za wysługę lat, za pracę na wsi. Może też otrzymać nagrody: 13-tkę, jubileuszową, zasiłek na zagospodarowanie czy doskonalenie zawodowo.
Z wieloma dodatkami się nie zgadzam, bo są tak skamieniałe, jak przywileje górników. Np. dodatek za wysługę lat (co prawda po 1% za każdy rok pracy, maksymalnie do 20%, ale jednak) – co za różnica, czy ktoś ma 30 lat stażu pracy, czy 3 – ważne jest to, jaką pracę wykonuje. A pracę nauczycieli przecież można sprawdzić. Albo dopłata do pracy na wsi. No super. Ale gdyby nie te dodatki, to nauczyciel dyplomowany zarabiałby 2200 zł na rękę. Jasne, zaraz napiszesz, że Ty po 20 latach pracy tyle nie masz. Ale nie porównuj. Nie masz? Słabo, przykro mi, rozumiem. Ale porównanie zupełnie nie ma sensu.
Bo chyba o czymś po drodze, przez te kilkanaście lat zapomnieliśmy – to właśnie nauczyciele mają jeden z najbardziej odpowiedzialnych zawodów. To oni uczą nas tego, co później robimy. To oni kształtują w nas ludzi, jakimi chcemy być. To oni przygotowują nas do zawodu! A przestaliśmy ich szanować. W przeciwieństwie do krajów Europy Zachodniej, nauczyciel w Polsce nie ma takiego autorytetu. Ba, często w ogóle go nie ma. Nie ma co dyskutować o tym, z czego to wynika. Ale powinno być inaczej.
Przejdźmy jeszcze do tego ogromu wolnego. Ten głupi stereotyp, że nauczyciel pracuje 18 h w tygodniu. Bzdura. 18 godzin to czas spędzony na przeprowadzaniu lekcji. A co ze sprawdzaniem wypracowań, przygotowaniem sprawdzianów, przygotowaniem samej lekcji? Z zebraniami rodziców, spotkaniami nauczycieli, organizowaniem wycieczek, pilnowaniem dzieciaków podczas przerw? To już nie istnieje? Oczywiście, że im starszy stażem nauczyciel, tym tego bieżącego przygotowania ma mniej. Ale jednak. Ale wiesz dlaczego tak się uważa? Bo jak nauczyciel skończy prowadzić lekcje, to idzie do domu. I w domu dłubie. Uważam, że znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby nakazanie siedzenia nauczycielom w szkole od tej 8 do 16. Po skończonych lekcjach niech po prostu idzie do pokoju nauczycielskiego i niech ogarnia tam. Same plusy! Nie trzeba wtedy będzie zabierać pracy do domu. I nikt nie będzie już uważał, że praca nauczyciela to 18 godzin w tygodniu.
To jeszcze wolne wakacje. Wiesz, że od połowy sierpnia nauczyciel musi już być w szkole? W ferie też nie jest tak, że przez 2 tygodnie się tam nie pojawia. Tylko o tym się nie mówi. I jak się to odliczy, to myślisz, że rzeczywiście ma tyle więcej niż Twoje 26 dni urlopu? Niekoniecznie. I widzisz, nauczyciel nie skorzysta z okazji i nie wyjedzie na Kanary w styczniu przed feriami za połowę ceny, tak, jak mogę to zrobić ja, czy Ty. Nie pojedzie też przed sezonem w maju. Tak, jak my możemy to zrobić. Owszem, wakacje są fajnym czasem na wakacje, ale jednak to trochę ogranicza. Nie sądzisz?
A i jeszcze jedno. Ogólnie jestem za likwidacją karty nauczyciela, bo rzeczywiście mają tam dużo dziwnych bonusów. Ale nawet bez niej ta grupa zawodowa powinna godnie zarabiać (jak wiele innych, ale nie o tym ten wpis).
Dobra, bo miało być krótko, a jak zwykle nie wyszło. Mam nadzieję, że teraz zgadzasz się ze mną i uważasz, że 700 zł brutto podwyżki do pensji podstawowej, to godne wynagrodzenie. Doskonale wiem, że wszyscy będą im to chcieli utrudnić. Ale ja uważam, że na to zasługują.