Temat niezwykle finansowy i jakby nie patrzeć, ponadczasowy. Kto płaci na randce? Czy zawsze powinien to być mężczyzna? A co z randkami dwóch kobiet czy dwóch mężczyzn? Moment podania rachunku to chyba najbardziej krępujący czas podczas randki. Zwłaszcza pierwszej. Bo potem, jak już jest śmiałość, to można pogadać, umówić się. A kto płaci na spotkaniu biznesowym? A kto podczas spotkania z grupką przyjaciół? Podział pieniędzy nigdy nie jest prosty.

Kto płaci na randce?

Przede wszystkim uświadom sobie, że to, kto płaci na randce, nie jest najważniejsze. Masz się po prostu dobrze bawić i nie spinać tym za bardzo. Oby tylko nie dochodziło do sytuacji, że tak się zestresujesz tym, kto zapłaci, że nie będziesz w stanie skupić się na spotkaniu. Jeśli chcesz, aby było kolejne, lepiej zadbaj o to, by w nim uczestniczyć i ciałem, i duchem.

Tak naprawdę mam trzy opcje:

  • płacisz Ty
  • płaci on/ona
  • dzielimy rachunek

Najbardziej konserwatywna jest ta, że po prostu to facet płaci. Ale to nie do końca może się podobać kobiecie. No i mężczyznom za uprawnieniem również. Nigdy nie wiesz, jak się zachowa druga strona. Moim zdaniem to akurat jest dobry moment na lekkie kurtuazyjne sprzeczki – pierwsza osoba sięga po rachunek i  mówi, że zapłaci, druga mu go zabiera i mówi, że nie, że ona. I w tym miejscu nie ma co walczyć na siłę. Jak widać, że komuś bardziej zależy, to pozwólmy na pokrycie kosztów tej stronie. Najczęściej jednak skończy się tym, że to facet zapłaci, bo najczęściej tak są nauczeni, czy tak im duma nakazuje.

W przypadku randki osób tej samej płci nie ma już stereotypów mówiących o tym, że to mężczyzna powinien opłacić rachunek. Więc pozostaje nam tylko kurtuazyjna kłótnia o to, kto płaci.

Ogólnie, moim zdaniem, dzielenie rachunku na pierwszej randce nie jest dobrym rozwiązaniem. Bo nie ma dobrego sposobu na to, żeby to powiedzieć. Zobacz – jesteś z facetem na randce, on sięga po rachunek, a Ty mówisz – „nie, nie, podzielmy to” – to od razu źle o Tobie świadczy. Albo kelner podaje rachunek i facet od razu mówi „podzielimy na pół”. No słabo. Zatem lepiej takich sytuacji unikać.

Kto płaci na spotkaniu biznesowym?

Spotkanie biznesowe to zupełnie inna sprawa. Bardzo dużo zależy tutaj od relacji – czy jest to spotkanie:

  • kontrahent-klient
  • współpracownik-współpracownik
  • szef-podwładny
  • czy może potencjalny klient!

Teoretycznie wiek i płeć nie powinny się liczyć, ale w praktyce wygląda to inaczej. Bardzo często miałam rozkminy na temat tego, kto powinien płacić, bo zwykle spotykam się z klientami i potencjalnymi kontrahentami w kawiarni. Mój patent jest taki, że wybieram miejsce, w którym płaci się przy kasie, czyli np, Starbucks czy Costa, przychodzę chwilę wcześniej, zamawiam kawę i siadam przy stoliku. Klient przychodził punktualnie, widział, że piję kawę, więc się witał i szedł sobie kupić swoją. Jakoś tak to działa do dziś całkiem skutecznie.

No bo: Teoretycznie, powinien zapłacić ten:

  • kto ma większą korzyść ze spotkania
  • ten, który inicjuje spotkanie

To nie jest oczywista sprawa. Jeśli masz klienta z dużym budżetem, któremu poświęcasz co miesiąc dużo czasu, to kto będzie płacił? Spróbuj zapłacić Ty. Ale znów – klient może Ci nie pozwolić. Wtedy koniecznie pójdź mu na rękę.

A co jeśli osoba, która ma większą korzyść ze spotkania jest kobietą, a mężczyzna jest od niej młodszy? Teoretycznie, powinna zapłacić kobieta, ale w praktyce zapłaci facet. Te zasady biznesowego savoir-vivre’u się tutaj mocno mieszają. I dobrze, przynajmniej nie jest nudno 🙂

Kto płaci podczas spotkania z przyjaciółmi?

Najpopularniejszy jest tutaj model dzielenia rachunku. Tylko wtedy musisz pamiętać, żeby powiedzieć o tym kelnerowi na początku, bo jak potem ma jeden rachunek dzielić na sześć części, to może mu to zająć trochę czasu.

Czasem też wygląda to tak, że ustalacie – dziś płacę ja, następnym razem Ty, a kolejnym on. Tylko, że to rozwiązanie ma podstawową wadę – bardzo często podczas różnych spotkań wydaje się różne kwoty – czy to na jedzenie czy na drinka. Dlatego też lepiej nie dopuszczać do sytuacji, że jednego dnia idziecie do baru i jedna osoba płaci 50 zł, a drugiego na sushi i trzeba zapłacić 150 zł.

Jeśli jesteście przyjaciółmi, nie powinniście mieć żadnych skrupułów dotyczących rozmów o pieniądzach. Ja na przykład z jedną koleżanką mam tak, że sobie po prostu zapisujemy wzajemne długi. Śmiejemy się, że jedna z nas często ma pre-paida 🙂

Taka relacja akurat jest najbardziej dowolna i najbardziej swobodna spośród wszystkich tutaj wymienionych i odwołuję się tutaj do Twojego rozsądku i dążenia do swobodnego rozmawiania o pieniądzach.

A jak Ty uważasz? Kto płaci na randce Twoim zdaniem, kto na spotkaniu biznesowym, a kto na spotkaniu z przyjaciółmi?