W końcu znalazłam chwilę i mam czas na dodanie tu wpisu innego, niż związanego z comiesięcznymi zarobkami. Dlatego też myślę, że zacznę od podstaw – opiszę sposoby zarabiania na blogu. Mogłoby się wydawać, że skoro moje zarobki są jakie są, a są niewielkie, to niewiele w ogóle mogę w tym temacie napisać. Może tak być, jednakże myślę, że co nieco jednak wiem i komuś ta wiedza może się przydać.

Otóż, zarabianie na blogach to właściwie zarabianie na stronach internetowych – niewiele się od nich różni, bo tak samo, jak na blogach, na stronach można napisać artykuł sponsorowany. Wygląda to tak, że zgłasza się do nas reklamodawca i chce, abyśmy napisali u siebie artykuł pochlebny jego produktowi lub usłudze. W tym miejscu należy zauważyć, że blog będzie z góry bardziej wiarygodnym miejscem do publikowania swoich opinii. Za taki artykuł można się rozliczać na dwa sposoby – jednorazowo i w sposób ciągły. Rzecz jasna, jednorazowa płatność jest znacznie większa, niż ta comiesięczna. Ile można zarobić? od kilkudziesięciu złotych do kilkuset w obu sposobach rozliczenia.

Na blogu można również sprzedawać linki – zarówno przez pośredników (na przykład Prolink.pl), jak i indywidualnie. Z racji tego, że sprzedaż i generalnie sztuczne przypływy linków są przez Google kompletnie zabronione, trzeba to robić z rozwagą. Pod żadnym pozorem nie można zrobić z blogu farmy linków, ba, nawet połowy z tego, co można nią nazwać. Sprzedać można jeden, góra trzy linki, więcej lepiej nie. To nie znaczy, że mniej się zarobi. Im więcej linków wychodzących z blogu, tym moc bloga bardziej się rozkłada, zatem 3 linki są warte x zł, tak samo jak 5 linków jest warte to samo x zł. Można więc za 3 linki wziąć po 33 zł, a za 5 linków po 20 zł. Wyjdzie na to samo. Warto pamiętać, że sprzedaż linków pozycjonujących to okres ciągły. Jeśli reklamodawcy będą z Ciebie zadowoleni (a raczej z Twojego blogu), na pewno regularnie będą przedłużać emisję linków.

 To dwa przykłady, jakie podałam w pierwszym temacie z cyklu. Kolejne już w następnym wpisie. Jest ich trochę, więc będzie o czym czytać.

Zapraszam do komentowania!