Nie oszukujmy się. Dochód z reklam wyświetlanych na naszych stronach nigdy nie był i nie będzie pasywny, mimo że bardzo często się go tak określa. W praktyce potrzebna jest do tego ciężka praca. Owszem, można zarabiać parę groszy na mini stronach, zamieszczając tam wpisy raz, jednakże nigdy nie będą to tak dobre pieniądze, jak kasa płynąca z blogaska często aktualizowanego. Dlaczego? Między innymi dlatego, że Google lubi świeżą i aktualną treść. To jeden z punktów w jego algorytmie, dający kopa stronom. Można pomyśleć, że jest to trochę krzywdzące, gdyż statyczne, ofertowe i czysto informacyjne strony na tym cierpią – a przecież one nie mają co dodawać. No dobrze, ale wróćmy do tematu.

Aby zarabiać naprawdę fajne pieniądze (żeby nie było, tytułowy 1000 zł miesięcznie wcale takim pieniądzem nie jest), trzeba regularnie pisać. Często jednak bywa tak, że tracimy zapał do pracy, gdy nie widzimy efektów (wiem wiem, oczywista oczywistość). Co więc zrobić, aby pisać regularnie? Poniżej lista moich subiektywnych porad – jednakże to, co działa na mnie, niekoniecznie będzie działać na Was 😉

  1. Przeglądanie blogów o zarabianiu – czytanie podsumowań miesięcznych na innych blogach o podobnej tematyce do tego daje naprawdę niezłego kopa. Jak widzę, że ktoś zarobił 3000 zł z AdSense, a ktoś 2000 z Prolinka, to palce aż same chcą pisać kolejny artykuł na jednym z lepszych blogów.
  2. Czytanie książek (najczęściej e-booków) o zarobkach daną metodą w sieci – na przykład o zarabianiu w AdSense. Mimo że nie wynoszę z nich jakiejś ogromnej wiedzy, to wiem, że czas poprzeglądać strony pod tym kątem, a potem zawsze dochodzę do wniosku, że tym większe zarobki, im więcej odwiedzin, a aby te odwiedziny ciągle się zwiększały, potrzebne są nowe, wartościowe wpisy.
  3. Czytam pochlebne komentarze na temat moich blogów. To już czysty narcyzm. Jak ktoś pisze mi, że mój blog jest świetny i komuś pomógł, to aż prosi, aby napisać na nim nowy wpis. Być może wracanie do takich komentarzy jest czystym zarozumialstwem, jednakże pomaga się zmotywować, a to jest najważniejsze.
  4. Uporządkować blogi. Działa motywacyjnie jedynie pośrednio, ale za to jak skutecznie. Gdy mamy X blogów, stron, forów i wszystko jest porozrzucane po różnych hostingach, nigdy nie wiadomo, za co się zabrać. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest posegregowanie wszystkiego. Pomoże w tym arkusz kalkulacyjny albo jakiś panel zarządzania (szkoda, że nie jestem programistką, bo już dawno bym sobie coś takiego sprawdziła), na przykład, w przypadku WordPressa – ManageWP.com czy WPRemote.com. Ja trzymam część informacji technicznych właśnie w arkuszu – na przykład info o tym, na jakim serwerze coś leży i kiedy czas opłacić domenę. Do reszty wykorzystuję właśnie wyżej wymienione Appki – najwięcej stron mam właśnie na WordPressie, więc to dla mnie najlepsze rozwiązanie. Gdy wiem, gdzie co się znajduje oraz kiedy napisałam ostatni wpis, wiem też, że czas napisać kolejny.
  5. Podpatrywanie statystyk zarobków. Gdy wchodzę w panel AdSense i widzę, że wskakuje coraz więcej pieniążków, to od razu zabieram się do pisania kolejnego wpisu. Z tym punktem należy jednak uważać, by nie wpaść w pułapkę i zamiast pisać, sprawdzać statystyki 10 razy dziennie. Raz, góra dwa naprawdę wystarczy.

A co Was motywuje do pisania? 🙂