Słowem wstępu – wczoraj odbył się trzeci wrocławski WordUp i jak zwykle, było przednio, mimo że musiałam się dość szybko zmyć. Ale co mnie najbardziej zdziwiło? Że moi WordPressowi znajomi czytają ten blog! Wiecie jak miło mi się zrobiło, jak na „co słychać”, odpowiedzieliście „spoko, czytam regularnie Twój blog o finansach, naprawdę fajnie piszesz!”. To właśnie dla takich momentów piszę! I jeszcze dla maili, które zaczynają od Was coraz częściej spływać. Dziękuję za to, naprawdę!
A teraz przejdźmy do meritum wpisu. Bardzo dawno nie pisałam tutaj o zarabianiu przez internet, o tym jak dorobić w internecie. Właściwie w ogóle, jedyne wpisy na ten temat to te zarchiwizowane z poprzedniego bloga. A przecież mam na ten temat wiele do powiedzenia, bo sama zarabiam w ten sposób od lat – zarówno pośrednio (reklamy AdSense, sprzedaż powierzchni reklamowej, sprzedaż miejsc pod artykuły sponsorowane itp), jak i bezpośrednio (SEO).
Jesteś świeżo upieczoną matką i cały dzień spędzasz w domu? Nie masz pracy i nie możesz jej znaleźć? Chcesz sobie dorobić do wypłaty? Jeśli tak, to ten wpis jest właśnie dla Ciebie. Dziś przedstawię Ci, jak założyć bloga, jak go prowadzić, jak promować oraz w jaki sposób go monetyzować, czyli jak dorobić w internecie.
- Odwieczny dylemat – darmowy system blogowy czy blog we własnej domenie. Ja od zawsze mówię, że blogi na wordpress.com czy blogspot.com są spoko, bo są darmowe, ale nigdy nie będą w 100% Twoje i w każdej chwili mogą zniknąć. Dodatkowo, tego typu platformy zostały mocno już zdominowane przez pozycjonerów, którzy używają ich do zaplecza. Chcesz mieć swój blog obok takiego zaplecza? 🙂 Moim zdaniem zdecydowanie warto zainwestować 10 zł w domenę i 30 zł na serwer rocznie. Wtedy wszystko zależy od nas, nikt nas nie ogranicza co do wyglądu, jaki chcemy mieć czy reklam, które chcemy wstawić.
- Stawiamy bloga. Nie przerażaj się! To naprawdę nie jest takie skomplikowane. Trzeba połączyć domenę z serwerem, a następnie wrzucić tam WordPressa. Szczegółowo, punkt po punkcie, opisałam to tutaj (co prawda prawie 2 lata temu, ale niewiele się w tej kwestii zmieniło). Możesz też wykupić sobie pakiet np. w Zenbox.pl i oni wszystko za Ciebie zrobią – sami zainstalują i skonfigurują, a Twoim jedynym zmartwieniem będzie wybranie szablonu.
- Zaczynamy pisać. Pominęłam bardzo ważny punkt – tematykę blogu – ale to dlatego, że uważam, że masz na siebie pomysł. Pisz o tym, co Cię interesuje, a nie o tym, co może dać Ci zarobek. Pisz dla siebie i dla czytelników, a nie po to, żeby zarobić parę groszy na AdSense. Na zarabianie przyjdzie pora. Jeszcze nie jest odpowiednia. Ustal sobie harmonogram publikowania treści – bez względu na to, czy masz zamiar pisać codziennie, 2 x w tygodniu czy może nawet raz. Po prostu trzymaj się tego. Nie ma nic gorszego, jak blog, na którym ostatni wpis pojawił się 3 miesiące temu. Będzie uważany za martwy.
- Podłącz statystyki Google Analytics. I to najlepiej od razu, jak napiszesz powitalny wpis. Obserwuj je i wyciągaj z nich wnioski. Dobrze opisał to ostatnio Paweł Opydo na swoim blogu. Badaj skąd przychodzą czytelnicy, jakie teksty są najchętniej czytane i ile trwa czas spędzony na blogu. To będzie potrzebne nie tylko Tobie do analityki, ale i dla potencjalnych reklamodawców.
- Pisz dalej. Daj z siebie wszystko. Przygotowuj się do wpisów, twórz teksty, które zainteresują czytelników. Dbaj o nich, wchodź z nimi w interakcje. Im bardziej się zaangażujesz, tym więcej czytelników zdobędziesz. Oni wyczuwają, kiedy wpisy są dodawane na siłę, a kiedy z „sercem”.
- Zacznij promować swój blog. I nie, nie powiem Ci, że pozycjonowanie jest najlepszą metodą na blog. Jest właściwie najgorszą. Era linkowania gdzie popadnie już minęła. Lepiej postaraj się o inne metody promocji.
– Załóż fanpage’a na fejsie i konto w Google +, jak branża pasuje to i twittera. I prowadź te profile równolegle do tworzenia blogu. Niech to będą dodatkowe kanały komunikacji z użytkownikiem. Dodatkowo, Google + da Ci wyższe pozycje w Google dla osób, które masz w kręgach. Za każdym razem, gdy dodasz nowy wpis, poinformuj o tym czytelników właśnie tymi kanałami – i oczywiście daj linka. Chcesz wiedzieć, z jakich mediów społecznościowych masz największy ruch? Skorzystaj ze skracaczy linków typu bit.ly i użyj różnych w poszczególnych mediach. Potem sprawdź ruch w Analyticsie.
– Dodaj swój blog do agregatorów blogów w Twojej tematyce. U mnie to np. blogifinansowe.blogspot.com
– Komentuj aktywnie inne blogi z Twojej branży. Dobry komentarz to naprawdę dobre źródło ruchu.
– Zarejestruj się na tematycznych forach, dodaj linka do blogu do stopki/profilu i udzielaj się tam. Nikt nie mówił, że to będzie szybkie, łatwe i przyjemne 🙂
– Wstaw do blogrolla linki do Twoich ulubionych blogów. Bardzo prawdopodobne, że oni odwdzięczą się tym samym.
– Zobacz, jak u mnie wygląda rozłożenie ruchu z poszczególnych źródeł (najmniej mam z Google’a, bo nie stawiam, na pozycjonowanie, lepszy moim zdaniem jest ruch z refferali:
- Masz już te 3000-4000 odwiedzin miesięcznie? Oczywiście wszystko zależy od branży, ale załóżmy, że taka liczba użytkowników wystarczy, by wstawić reklamy AdSense. W zależności od tego, o czym jest Twój, warto zainteresować się również programami partnerskimi czy afilacyjnymi. Dobrze dopasowane mogą dać naprawdę dobre zarobki – oczywiście przy odpowiednim zaangażowaniu użytkowników i dużym ruchu. Jeśli Twój blog zostanie doceniony i będzie unikalny w Twojej niszy, możesz odezwać się do potencjalnych reklamodawców – znaleźć takich, którzy będą chcieli się u Ciebie pokazać. Zamiast się nad tym rozwodzić, zapraszam Cię do przesłuchania podcastów Michała Szafrańskiego na temat zarabiania na blogu tu i tu. Temat na konkretne formy zarabiania na blogu to materiał na oddzielny wpis. Zobaczymy, czy w ogóle będziecie takiego wpisu chcieli 🙂
- Pamiętaj, że prowadzenie bloga to ciężka praca. Jeśli liczysz na łatwy zarobek, możesz się przejechać. Tutaj potrzeba dużo czasu i zaangażowania. Jeśli odpowiednio się przyłożysz, osiągniesz sukces. Tylko nie miej nastawienia, że zakładasz bloga tylko dla pieniędzy, bo obawiam się, że wtedy daleko nie zajdziesz.
Zdaję sobie sprawę z tego, że to tylko pigułka, dlatego między innymi odesłałam Cię dziś w wiele miejsc, które rozwijają temat. Jeśli jednak będziesz mieć pytania – pisz śmiało – czy to w komentarzach czy w mailu, chętnie odpowiem i coś doradzę.