Jeżeli jesteś tutaj po to, by uzyskać odpowiedź na pytanie zawarte w temacie, to niestety się zawiedziesz. Ja tej odpowiedzi nie znam, a wpis pojawia się dlatego, że muszę trochę ponarzekać. A może Ty znasz odpowiedź i chętnie się z nią podzielisz ze mną i innymi czytelnikami?

Ostatnio ze znajomymi rozmawialiśmy o tym, jak wiele bezużytecznej wiedzy przekazuje się w szkole, a jak bardzo brakuje też rzeczywiście przydatnej. Bo o tyle, o ile twierdzenie Pitagorasa czy obliczanie proporcji mocno się nam w życiu przyda, to sposoby rozmnażania jamochłonów już nie bardzo. I żeby nie było, nie chcę tu być zbyt krytyczna w stosunku do nauczycieli (sama jestem jednym z nich z wykształcenia), bo oni nie mają wpływu na podstawę programową. A ogólnie wyszło nam, że najwięcej praktycznej wiedzy (czytaj: tej, która przydaje się w dorosłym życiu) otrzymuje się w szkole podstawowej. Potem jest już tylko gorzej.

A teraz spójrzmy na edukację finansową. Jej prawie nie ma. Co prawda, w liceum (w każdym czy tylko w ogólniaku?) serwuje się nam na jeden rok przedmiot zwany podstawami przedsiębiorczości, ale co z tego, jak omawia się na nich naprawdę mocno hardkorowe aspekty, jak na siedemnastolatka? Zajrzyj do podstawy programowej. No zobacz:

I. Komunikacja i podejmowanie decyzji
Uczeń
wykorzystuje formy komunikacji werbalnej i niewerbalnej; podejmuje decyzje i ocenia ich skutki, zarówno pozytywne, jak i negatywne.
II. Gospodarka i przedsiębiorstwo
Uczeń wyjaśnia zasady funkcjonowania przedsiębiorstwa i sporządza prosty biznesplan; charakteryzuje mechanizmy funkcjonowania gospodarki i instytucji rynkowych oraz rolę państwa w gospodarce; analizuje aktualne zmiany i tendencje w gospodarce świata i Polski; rozróżnia i porównuje formy inwestowania i wynikające z nich ryzyko.
III. Planowanie i kariera zawodowa
Uczeń opisuje mocne strony swojej osobowości; analizuje dostępność rynku pracy w odniesieniu do własnych kompetencji i planów zawodowych.
IV. Zasady etyczne
Uczeń wyjaśnia zasady etyczne w biznesie i w relacjach pracownik-pracodawca, potrafi ocenić zachowania pod względem etycznym.

Sama pamiętam, jak na przedsiębiorczości zaczynaliśmy się bawić w inwestowanie na giełdzie lub pisanie biznesplanów. Te wszystkie pojęcia z tym związane były dla mnie mocno obce, więc niestety nic z tych zajęć nie wyniosłam. A tak na dobrą sprawę, żeby móc zacząć inwestować, trzeba umieć najpierw zarządzać pieniędzmi, prowadzić budżet domowy, oszczędzać. A tu ni z gruchy, ni z pietruchy, mieliśmy się uczyć, jak te pieniądze pomnażać. A znów, żeby założyć własną firmę, najpierw trzeba mieć głowę na karku.

I potem wychodzą takie nastolatki z liceów i nie wiedzą o pieniądzu nic (jeśli rodzic o to nie zadbał, a najczęściej nie dba), prócz tego jak je wydać na imprezę czy nowego smarfona. I nie mają pojęcia, jakie są konsekwencje zadłużania się, jak wygląda proces brania kredytu hipotecznego lub jakiegokolwiek innego, co to jest wibor, od czego zależy oprocentowanie na lokacie czy jak wypełnić PIT.

Ja doskonale rozumiem, że nastolatka takie rzeczy w ogóle nie interesują, bo kto myśli o oszczędzaniu czy kredycie w tym wieku… Ale – ich nie interesuje również giełda i cokolwiek wypunktowane w wyżej zacytowanym fragmencie podstawy programowej. Ogólnie nastolatka nie interesuje bardzo wiele aspektów, które są poruszane w szkole, a mimo to się porusza. Bo część z tych zagadnień potem w głowie zostaje.

Uważam, że edukacja finansowa powinna być jednym z przedmiotów w szkole średniej, bo – jakby nie patrzeć – pieniądze są naprawdę ważne w naszym życiu i nie ma co tego podważać. Powiesz – niech rodzice tego uczą! – a to nie do końca tak działa, bo bardzo wielu rodziców również niezbyt dobrze sobie radzi z zarządzaniem finansami, czego dowodem są statystyki, mówiące, że Polacy nie oszczędzają oraz ciągle rosnące zadłużenie konsumentów w bankach.

A co Ty o tym sądzisz?