Ecodriving to szczególna technika jazdy samochodem. Dzięki niej samochody są mniej szkodliwe dla środowiska naturalnego, a kierowcy mniej wydają na paliwo. „Zielona” jazda potrafi przynieść oszczędności na poziomie blisko 30 procent, więc nawet osoby sceptycznie nastawione do ekologii powinny się tą metodą zainteresować.
Ja wdrażam ecodriving w życie etapami – czasem się stosuję, a czasem nie, ale to już kwestia bardziej tego, że zależy mi, żeby przypiracić 🙂
Prędkość i zmiana biegów
Optymalna prędkość jazdy zależy od konkretnego modelu samochodu, aczkolwiek dla większości współczesnych aut osobowych jest to około 85-100 km/h. Oczywiście, na terenie miasta trzeba wyraźnie zwolnić, jednak kiedy tylko jest to możliwe, warto jeździć z taką właśnie prędkością i, co równie ważne, utrzymywać ją na stałym poziomie przez większą część trasy. Im dłużej auto porusza się na optymalnie wybranym biegu i wysokości obrotów, tym mniejsze jest zużycie paliwa. Jeśli jedziemy po prostej drodze, pomoże nam w tym tempomat. Specjalnie piszę o prostej drodze, bo tempomat przy jeździe pod górkę spali nam więcej.
Bardzo ważne jest również rozgrzanie silnika. Jazdę należy rozpocząć od razu po przekręceniu kluczyka, bo właśnie wtedy silnik szybciej się rozgrzewa i tym samym w krótszym czasie osiąga najlepsze warunki pracy. Ecodriving przykłada też bardzo dużą wagę do zmiany przełożeń. Jedynki powinno się używać wyłącznie do ruszania z miejsca (no chyba że jesteśmy w wysokich górach, ale wtedy o ecodrivingu nie ma mowy), na trójkę powinno się przechodzić przy prędkości 40-50 km/h. Wrzucanie czwórki rekomenduje się przy prędkości 50-60 km/h, piątki przy 60 km/h. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by przy redukcji obrotów pomijać biegi, przeskakując np. z trójki od razu na piątkę. Szósty bieg włączam dopiero przy 100-120 km/h i tylko podczas płynnej jazdy. Jeśli zaś chodzi o przyspieszanie, to musi być ono zdecydowane i maksymalnie krótkie, wtedy jazda jest najbardziej ekonomiczna.
Hamuj silnikiem
Hamowanie silnikiem to jedna z najważniejszych zasad ecodrivingu. Polega to na tym, że redukuje się biegi podczas wytracania prędkości, a przed ostatecznym zatrzymaniem się samochodu na krótką chwilę wciska się sprzęgło. Można też jeździć na biegu jałowym, co również obniża zużycie paliwa, choć w przypadku tej akurat metody zdania są podzielone i większość zaleca hamowanie silnikiem zamiast jazdy „na luzie”. Również dlatego, że w nowszych modelach samochodów ECU jest programowane tak, by odcinać dopływ paliwa przy hamowaniu silnikiem, dzięki czemu podczas jazdy na biegu bez dodawania gazu auto w ogóle nie zużywa paliwa, a na biegu jałowym mimo wszystko tak.
Odpowiednie ciśnienie w oponach
Zużycie paliwa w dużym stopniu zależy od ciśnienia w oponach. Jeśli jest ono zbyt niskie, spalanie skacze w górę, a do tego opony znacznie szybciej się zużywają, nie mówiąc już o niższym poziomie bezpieczeństwa pojazdu. Z kolei zbyt wysokie ciśnienie wpływa negatywnie na właściwości jezdne samochodu i obniża komfort pasażerów. Prawidłowy poziom ciśnienia jest zawsze podawany przez producenta i należy się do tych parametrów stosować. Nowe auta na szczęście komunikują zbyt niskie ciśnienie w oponach, moja Irenka tak robi. Szkoda, że nie pokazuje zbyt wysokiego 🙂
Płynna jazda
Użycie paliwa zawsze rośnie, gdy jazda jest nerwowa, wypełniona ostrym hamowaniem i gwałtownym przyspieszaniem co kilka kilometrów, a także w korkach. Spokojniejsze prowadzenie samochodu jest zwyczajnie bardziej ekonomiczne, a do tego wydłuża żywotność silnika, opon i hamulców, co również ma wpływ na koszty eksploatacji auta. Płynnej jazdy można się nauczyć, dokładnie obserwując to, co dzieje się na drodze i przewidując przyszłe wydarzenia. Nie ma sensu szybka jazda na krótkich odcinkach, jeśli za chwilę trzeba po raz kolejny zatrzymać się na czerwonych światłach – to wcale nie sprawi, że szybciej dotrze się na miejsce, ale na pewno zwiększy się zużycie paliwa. Według największych entuzjastów ecodrivingu, płynna jazda może zredukować spalanie o 20-30 procent, a choć większość kierowców osiąga wynik na poziomie 8-10 proc., to i tak jest to spora oszczędność.
Planując trasę zawsze powinno się uwzględniać ewentualne postoje podczas podróży. Lepiej jest bowiem pokonywać dłuższe objazdy, ale przy stałej prędkości, niż krótsze odcinki, na których są światła, skrzyżowania i inne przeszkody zaburzające płynność jazdy.
Wyłączaj silnik
Jeśli postój auta będzie trwał dłużej niż 30-60 sekund, warto gasić silnik, by niepotrzebnie nie zużywał paliwa. To może być początkowo irytujące, ale łatwo się do tego przyzwyczaić, zwłaszcza gdy poczuje się na własnej kieszeni oszczędności z tego tytułu. Praca silnika podczas postoju to zwykła strata energii i dlatego właśnie w nowych autach coraz częściej pojawia się system Start&Stop, który dba o to, by silnik automatycznie się wyłączał podczas dłuższego zatrzymania – do ponownego uruchomienia jednostki wystarczy naciśnięcie pedału gazu. Można się przyzwyczaić 🙂
Ecodriving – ile naprawdę można zyskać?
W teorii ecodriving daje fantastyczne rezultaty, ale wiadomo, że w praktyce nie zawsze da się jeździć dokładnie według wszystkich ekologicznych zaleceń. Co nie zmienia faktu, że nawet wyniki mocno odbiegające od tych idealnych wciąż są godne uwagi. Jeśli auto zużywało do tej pory średnio 10 litrów na 100 km, z pomocą ecodrivingu można zejść do około 7,0-7,5 l/100 km. Nawet przy niskich przebiegach da się zaoszczędzić w ciągu roku przynajmniej 100-200 złotych.
Ecodrivingu można się nauczyć na własną rękę, ale możliwe jest także zapisanie się na specjalny kurs oszczędnej jazdy – są one organizowane przez większość szkół przygotowujących do egzaminu na prawo jazdy.
Trzeba też wszystko robić z głową – i ecodriving tak – ale nie zawsze 🙂 A Ty oszczędzasz w ten sposób benzynę? 🙂