Jakby nie spojrzeć, żywność generuje bardzo dużą część naszego budżetu miesięcznego. I dlatego warto te koszty optymalizować. I oczywiście, jak już kilka razy pisałam, na jedzeniu nie powinno się oszczędzać kosztem jakości. Ale jeśli możemy oszczędzić nie obniżając tej jakości, to dlaczego nie. Poniżej zestawiam 20 sposobów na to, by nasze zakupy spożywcze były trochę tańsze. W skali roku uzbiera się pewnie kilkaset złotych.
- Ustal budżet i trzymaj się go. Najlepiej na początku miesiąca ustal, ile tygodniowo będziesz wydawać na jedzenie. Jeśli planujesz zmieścić się w 300 zł, pilnuj się tego i nie dopuść, żeby rachunek w markecie wyniósł więcej niż 200 zł (tę stówkę i tak wydasz na bieżącą spożywkę typu chleb, wędlina, warzywa, które musimy kupować świeże). Jak pod koniec miesiąca okaże się, że trochę brakuje… Wysil się na to, żeby gotować coś z niczego.
- Stwórz listę zakupów. I trzymaj się jej. Bez niej do Twojego wózka trafi zdecydowanie za dużo produktów, które mogą w ogóle nie zostać wykorzystane, więc finalnie najprawdopodobniej się zmarnują. A mając listę, przynajmniej nie zapomnisz o tym, co masz kupić, więc finalnie nie będzie trzeba dokupować poszczególnych produktów w sklepiku osiedlowym.
- Nie kupuj za każdym razem w tym samym sklepie tego samego dnia tygodnia. Kupując ciągle w tym samym markecie pewnie nie załapiesz się na fajne promocje. I oczywiście nie chodzi tu o to, by jednego dnia zaliczać trzy sklepy, bo tylko zmarnujemy czas. Znacznie lepszym rozwiązaniem jest ustalenie, że np. w jednym tygodniu jeździmy do Auchana, w drugim do Carrefoura, w trzecim do Biedronki, a w czwartym do Tesco. Gazetki promocyjne są najczęściej wydawane odpowiednio wcześnie, by móc to zaplanować.
- Korzystaj z gazetek promocyjnych (np. ekoulotki.pl) Nikt nie mówi, że masz jeździć po wszystkich sklepach i zbierać gazetki. Obecnie wszystkie sklepy udostępniają je online. Przejrzyj je i wybierz taki sklep, w którym będzie najwięcej promocji na produkty, które potrzebujesz.
- Kupuj przecenione produkty. Ale tylko wtedy, jeśli wiesz, że zdążysz je zużyć przed końcem terminu ważności. To ściśle wiąże się z planowaniem menu na przykład na tydzień. Jeśli widzisz, że brokuły są za 1,99 zł, ale dadzą radę najwyżej do jutra, to kup je dziś i dziś je zjedz.
- Szukaj opcji „Kup jedną, weź drugą gratis” albo „Kup jeden, drugi dostaniesz za pół ceny”. Co jakiś czas taką promocję ma Tesco online, ostatnio udało mi się kupić mój ulubiony owoc Pomelo w cenie 2, 5 zł (5 zł jeden, drugi gratis). Takie promocje zdarzają się też w Carrefourze, gdzie o dziwo kiedyś udało mi się kupić 2 x po 100 torebek herbaty Lipton za rzeczywiście 15 zł (druga gratis). Ostatnio Żabki i FreshMarkety mają „wielosztuki” i czasem nawet warto tam wstąpić, bo można trafić na perełki (typu tańsze parówki Berlinki, jeśli kupisz 2 opakowania. Takie promocje pozwalają zaoszczędzić naprawdę duże sumy pieniędzy.
- Nie kupuj zbyt dużych ilości produktów, których termin spożycia się kończy. Nawiązując do punktu powyższego – jeśli kupisz tego za dużo, to się zmarnuje, więc nie ma to żadnego sensu.
- Kupuj w markecie. Nie wybieraj małych sklepików osiedlowych, bo przepłacisz. Zostaw je sobie na kupno świeżego pieczywa rano. Niczym odkrywczym nie jest to, że większe sklepy mają niższe ceny, bo kupują taniej w hurcie.
- Jedz mniej mięsa. Mięso jest stosunkowo drogie, np. wołowina. Może ustal, że będziesz jeść produkty mięsne np. tylko trzy razy w tygodniu? Naleśniki z dżemem też są przecież smacznym i pożywnym posiłkiem. Kupując mniej mięsa na pewno odczujesz, że rachunek przy kasie będzie niższy.
- Nie marnuj jedzenia. Ten punkt wiąże się ściśle z punktem 5. Kupuj tylko to, czego potrzebujesz, dokładnie wylicz ile musisz kupić i nie przekraczaj tej granicy. Głupim przykładem jest np. stoisko z wędlinami czy serami. Prosisz o 15 dag szynki, Pani się „nabrało” 20 – pyta, czy może zostać. Najczęściej odpuszczamy. Nie odpuszczaj, jeśli wiesz, że i tak tego nie zjesz i po prostu się zmarnuje. Przy szynce za 40 zł to robi różnicę.
- Używaj zamienników. Nie chodzi mi o zamienniki produktowe z lepszych na gorsze, a np. o to, że jeśli w Twoim przepisie znajdują się orzechy włoskie, które kosztują 50 zł/kg, to może lepiej użyj ziaren słonecznika (10 zł/kg)? A może zamiast sałaty włoskiej lepiej użyć masłowej albo lodowej?
- Kupuj sezonowe warzywa i owoce. Nie ma najmniejszego sensu przygotowywać lecza zimą, kiedy papryka kosztuje 25 zł/kg, a cukinia 18. Poczekaj z tym do późnego lata. A tymczasem zimą kupisz pyszne brokuły czy np. cytrusy.
- Kupuj mniej jedzenia. Brzmi banalnie, ale chodzi o to, żeby się nie przejadać. To, co wystarcza Ci na 3 porcje rozłóż na 4 i już oszczędzasz 1/4. Pamiętaj, że lepiej zjeść mniej niż za dużo. Z głodu nie umrzesz, a możesz obniżyć w ten sposób koszt poszczególnych posiłków nawet o kilka złotych.
- Nie chodź po wszystkich alejkach. Jeśli znasz dany market, to wiesz, w których miejscach znajdują się produkty, które chcesz kupić. Jeśli np. nie musisz wchodzić na dział ze słodyczami, to po prostu tam nie wchodź – bo coś może Cię skusić, nawet jeśli masz silną wolę. Oprócz tego, że nie wydasz dodatkowych pieniędzy, zaoszczędzisz czas spędzony na zakupach.
- Weź tylko tyle pieniędzy, ile planujesz wydać. W przypadku zakupów spożywczych lepiej kartę płatniczą zostawić w domu. Jeśli masz zamiar wydać 200 zł, to tylko tyle ze sobą zabierz. A możesz się zdziwić, jak mądrze zakombinujesz, żeby na wszystko wystarczyło.
- Uprawiaj własne zioła. Może brzmi banalnie, ale za świeże oregano czy rozmaryn musisz zapłacić 5 zł. A pewnie szybciej Ci to zgnije, niż zdążysz je zużyć. Mając zasiane własne zioła (np. na balkonie), masz przez cały sezon dostęp do cudownych zapachów ulepszających smak posiłków.
- Piecz własny chleb. To akurat temat na kolejny wpis. Przyznam, że ostatnio nie mam na to czasu, ale swego czasu regularnie piekłam własny chleb. Jeden bochenek kosztował mnie ok. 1 zł. I taki chleb miał 5 składników, a nie 10 + jakiś dodatkowy gluten, spulchniacz czy E.
- Nie kupuj soków owocowych ani słodzonych napojów. Sok można przecież robić samemu, a Colę zamienić na wodę mineralną. Wiem wiem, zaraz powiecie, że to obniżanie standardu życia.
- Nie bierz na zakupy dzieci. Dzieci jeszcze nie mam, ale doskonale wiem, że nie powinno się ich zabierać na zakupy, bo w naszym koszyku wyląduje kupa niepotrzebnych produktów. A nie chcesz chyba, żeby dziecko robiło Ci scenę na środku marketu, bo nie chcesz mu kupić chrupek?
- Nie chodź na zakupy głodna/y, bo, jak wyżej, w Twoim koszyku znajdą się niepotrzebne produkty, np. takie, na które akurat w tej chwili masz ochotę. A skoro jesteś głodna/y, to na wszystko masz chęć.
A jakie Ty masz sposoby na niższe rachunki w markecie?