2016 za nami. Nie szalałam wczoraj, więc od rana czuję się rześko. To miło tak zacząć rok 🙂 Wstałam o 8 30, wyszłam na spacer z psem, zapach niedzielnego rosołu, który zdążyłam już przygotować, unosi się po mieszkaniu. To dobry moment, na podsumowanie. Zobacz poprzednie – 2015 i 2014

Co wydarzyło się w 2016 w moim życiu?

  • Przede wszystkim rzuciłam pracę na etacie. Jeszcze w podsumowaniu 2015 roku pisałam, że daję sobie czas do połowy roku. A dokładnie ostatniego maja skończyłam mój korporacyjny rozdział w Wirtualnej Polsce. Zatem miałam jeszcze miesiąc w zapasie. Jak się z tym czuję? Fantastycznie. Praca dla siebie to zupełnie inny wymiar obowiązków, czasu i zobowiązań. Ale to mi odpowiada. Wcześniej wyobrażałam sobie to tak, że będę wstawać kiedy chcę i chodzić do biura kiedy chcę. Od początku jednak mamy ludzi w biurze, najpierw stażystów, teraz zdecydowałyśmy się zatrudnić pierwszą osobę. Trzeba ich wpuszczać i wypuszczać. Ale sprawiedliwie dzielimy się z Justyną tym obowiązkiem. Poza tym, mimo że to nie były moje początki biznesu, dużo się nauczyłam. Bardzo jestem ciekawa, jak się potoczy w tej kwestii 2017. Trzymajcie kciuki.
  • Przeprowadziłam się i wynajęłam swoje mieszkanie. Szukanie osoby, która będzie budziła we mnie swoje zaufanie i będę jej mogła powierzyć moje mieszkanie zakończyło się sukcesem – trafiłam świetnie. Jedyne, o czym muszę pamiętać, to o tym, by co miesiąc przelewać podatek do US-u :). Swoją obecną lokalizację sobie chwalę – dużo bliżej do centrum Wrocławia, lepszy dojazd. Ale i dużo większe zagęszczenie bloków.
  • Byłam 2 x na wakacjach – w styczniu na Lanzarote i we wrześniu na Krecie. Oba te wyjazdy wspominam fantastycznie. Pływanie w lazurowym oceanie w styczniu – najlepsze przeżycie na świecie. 25 stopni, gdy aplikacja pogody w Twoim iPhonie wskazuje minus 5 w Polsce – bezcenne. Naprawdę polecam. Kretę również, cudowna wyspa, doskonałe miejsce na chillout.
  • Kupiłam działkę rekreacyjną, wiecie, taki ogródek działkowy, ale szczerze mówiąc – przydawał się tylko do letniego grillowania. Jakoś nie było w nas zbyt dużo zapału, by sadzić piękne kwiaty i własne warzywa – to by wymuszało codzienną obecność tam, a jednak aż tak się nam nie chciało. No ale jest, zobaczymy, do czego się przyda w nowym roku.

I właściwie tyle – nie jest tego dużo, ale jednak zmiany dość mocno wpływające na moje życie.

Jakie są moje plany na 2017?

  • Podnieść wysokość zarobków o co najmniej 30% w stosunku do 2016. Początkowo, po rzuceniu etatu musiałam się zmierzyć z obniżeniem przychodów, ale z końcem roku się to wyrównało. Teraz chciałabym, żeby w 2017 tej kasy było o 1/3 więcej. Myślę, że ten cel jest realny
  • Standardowo – odłożyć więcej pieniędzy 🙂
  • Rozkręcić firmę tak, by działała mocno stabilnie i zatrudniała więcej osób, specjalistów.
  • Schudnąć. To taki prywatny cel. Mam kilka chorób, które utrudniają mi utratę wagi. Ale koniec wymówek 🙂 Mam nadzieję, że w podsumowaniu 2017 będę Wam mogła napisać, że ten cel udało się zrealizować.

To najważniejsze cele. Nie chcę ich wymyślać nie wiadomo, jak wiele, bo wtedy może się okazać, że z żadnego nic nie wyjdzie.

A jak wyglądał Twój rok 2016?